W sobotę,  23 sierpnia w sobotnie południe, stanęliśmy na starcie 4 Biegu Szlakiem Dzika w Policach pod Szczecinem.
10620596_761452653898664_541823162282416623_n  10629690_762513470459249_8880545110740345085_n 10646674_698305916910685_7785974946414835673_n 7355_762513690459227_6425763951320147816_n 10527728_762513783792551_1195915598015736057_n 10376904_761728900537706_1984224458513936341_n 10622751_761700413873888_6101031023479761310_n

Rozgrzewkowym truchtem postanowiliśmy tuż przed strzałem startera sprawdzić część trasy, o której zdążyliśmy już wiele usłyszeć…
Wiodła wąską ścieżką początkowo po łące, by następnie przeistoczyć się w piaszczysty dukt wprowadzający do Puszczy Wkrzańskiej. Tam zaczynała się malowniczo wić pośród podbiegów, zbiegów, błota, strumieni i zwalonych drzew, by na 5 km znów powrócić na łąkę. Podbiegi niezbyt długie, ale wystarczająco urozmaicające teren i utrudniające bieg. Piękny bukowo – sosnowy las chronił przed słońcem , a wijące się strumienie dodatkowo potęgowały jego malowniczość. Trasa oznaczona bezbłędnie – na wszystkich rozwidleniach drogę wskazywały biało – czerwone, dobrze widoczne taśmy, na newralgicznych zakrętach o kierunku biegu upewniały biegaczy czerwone strzałki. Nie było możliwości żeby się pomylić. Pod koniec pętli, tuż przed metą, na utwardzonej, szerokiej drodze ustawiono punkt odżywczy z wodą – dobrze zlokalizowany, gdyż z daleka widoczny i w połowie dystansu. Po pokonaniu drugiej 5 – kilometrowej pętli, dopingowana okrzykami kibiców, przekroczyłam z uśmiechem linię mety, za którą zawieszono mi na szyi nietuzinkowy medal z sylwetką dzika i wręczono wodę. Po chwili już udzielałam krótkich wywiadów z dziennikarzami, którzy cierpliwie czekali na wrażenia finiszujących biegaczy.

Atmosfera przed i podczas dekoracji także mnie ujęła. Oprócz pięknej pogody jak na zamówienie, także organizacja i logistyka „pobiegowa” była na medal. Dzięki dostępności pobliskiego mecie budynku OSiR, zawodnicy mogli po skończonym biegu wziąć prysznic, skorzystać z szatni, a następnie udać się na pyszny dwudaniowy, pokrzepiający obiad. Z pełnymi żołądkami udaliśmy się na miejsce startu/ mety, gdzie za chwilę miała się rozpocząć dekoracja najlepszych zawodników. Na miejscu było i ognisko z pieczonym dzikiem (świetny pomysł!) i stoisko cukiernicze ze słodkościami i kawą – także chyba nikt nie narzekał na nudę, czy głód;). Dekorację rozpoczęły wyróżnienia najmłodszych biegaczy, którzy mieli do pokonania dystans około jednej mili. Zawody dla dzieci towarzyszące biegowi głównemu to bardzo dobry pomysł, z uwagi na to, że całe rodziny mogą uczestniczyć w takiej imprezie sportowej. Znowu brawa dla Organizatora! Kolejnym nieodłącznym elementem każdych zawodów jest trofeum. I tu zostałam mile zaskoczona oryginalnym pucharem dzika z Puszczy Wkrzańskiej:)

Podsumowując – warto było pokonać wiele kilometrów drogi do Polic, by przeżyć na własnej skórze tak wspaniałe wydarzenie sportowe! Nie tylko dla wygranej, ale atmosfery i zaskakującej malowniczości terenów Puszczy…

– Agnieszka Łęcka
P.S. Bardzo dziękujemy Organizatorom (przede wszystkim Wojtkowi Bobrowskiemu ) za umożliwienie startu i namówienie na przyjazd🙂

Categories:

Comments are closed