(http://jacekbiega.istore.pl/pl/wyniki-wyszukiwania?search=xodus)
Buty biegowe nie mają ze mną łatwo… Szczególnie trailowe. Od górskich obozów biegowych, po ultramaratony i biegi etapowe, w każdym razie setki przebieganych kilometrów w trudnym terenie.
Ale do sedna.

DSC_1091DSC_1087
Saucony Lady Xodus to model wielokrotnie wznawianego, cieszącego się dużą popularnością buta terenowego, na podeszwie Vibram. Różnica wysokości pomiędzy piętą a śródstopiem wynosi tylko 4 mm, co pomaga zdecydowanie dynamiczniej biegać. Są bardzo wygodne, a zastosowany w nich agresywny bieżnik zwiększa przyczepność do podłoża.
Dodatkowym atutem jest umieszczona na języku kieszonka na sznurówki. Względnie niska jest waga tego buta, jak na buty trailowe: 289 g.

Gdy zakupiłam parę Saucony Xodus w 2013 nie przypuszczałam, że przetrwają tak długo. Nie bardzo przypadł mi do gustu kolor, no i toporność buta po jego założeniu. Uczucie jakbym z samochodu wyścigowego przesiadła się do czołgu… No, ale to dopiero początek i pierwsze wrażenie (mylne, jak się potem okazało). Podczas biegu po asfalcie nie mogłam dostrzec i docenić zalet tego buta, które to odkryłam dopiero podczas ultra Maratonu Bieszczadzkiego jesienią 2013. Trasę 50 km zarówno po kamieniach, jak i mokrych liściach czy szutrze pokonałam dzięki nim bez żadnej wywrotki, pomimo że moja stabilizacja pozostawia wiele do życzenia i podejrzewam, że w zwykłych butach „asfaltowych” przewróciłabym się minimum 5 razy. Kolejnym wyzwaniem dla moich Xodus’ów było kilka serii Falenickich Biegów Górskich w piaszczystym terenie pod Warszawą, a potem górski obóz biegowy w Zakopanem, na którym pokonały ponad 250 km w ciągu 10 dni. W połowie marca zafundowałam butom 120 km w biegu 3-etapowym UT les Fonts po górach Katalonii, a zakończyłam miesiąc setką kilometrów rekonesansu trasy pod górski obóz biegowy w czeskich Karkonoszach. Buty ciągle zachowywały swój nienaganny wygląd – żadnych przetarć siateczki, rozpruć, czy obtarć stopy, nie wspominając już o tym, że odkąd biegam w Xodus’ach, to nawet po wielogodzinnych biegach nie schodzą mi paznokcie stóp (co wcześniej zdarzało mi się nagminnie). W maju czekał mnie i moje buty dystans 265 km obozu „Biegiem z Pienin w Bieszczady” po pienińskich skałkach, bieszczadzkim błocie i z praniem butów w górskich strumieniach włącznie – cały czas „biegały” bez zarzutu. Już myślałam że na Bieg Rzeźnika będę musiała kupić nowe obuwie trailowe, bo kilku wyjazdów na weekendowe warsztaty kulinarno – biegowe Xodus’y mogą już nie wytrzymać. Ale myliłam się. Udało nam się bez szwanku (ani swojego ani butów) ukończyć Bieg Rzeźnika z całkiem niezłym czasem i dokręceniem odcinka hardcore do 100 km. Ale to jeszcze nie koniec, bo w lipcu mieliśmy zaplanowany Run Adventure – trzydniowy ponad 100 – kilometrowy bieg w Istebnej, w przepięknie zróżnicowanych terenach 3 masywów górskich. W sierpniu 10-dni obozu biegowego w czeskich Karkonoszach dorzuciło do licznika ponad 200 przebiegniętych kilometrów górskich szlaków. W międzyczasie, gdy nie wyjeżdżałam na biegi czy obozy pokonywałam wybiegania m.in. w Lesie Kabackim, o łącznym szacunkowym kilometrażu około 500 km w ciągu roku . Na siateczce butów pojawiło się kilka drobnych przetarć, ale wciąż da się w nich biegać:)

  Chyba mam prawo uznać buty za prawie niezniszczalne, skoro po przebiegnięciu ponad 2 tys. km wyglądają tak jak na załączonych zdjęciach i ciągle służą.
Już wiem jaki model butów trail’owych wybiorę na następny sezon. Niech żyje Saucony Xodus®!

Szczerze polecam.

autor tekstu: Agnieszka Łęcka
fot.: archiwum prywatne A.Ł.

 

Categories:

Comments are closed